T.W T.W
583
BLOG

Greccy "przybysze" na Pomorzu Zachodnim

T.W T.W Kultura Obserwuj notkę 1

Od 1947 roku Pomorze Zachodnie stało się miejscem, gdzie osiedlano uchodźców politycznych z Grecji. Ich liczba z czasem sięgnęła półtora tysiąca osób. Prawie przez trzydzieści lat tajne policje PRL prowadziły wobec nich operację „Przybysze”. Dziś mieszka w naszym regionie około 450 Greków.

Na przełomie lat 40. i 50. Polska jako satelita ZSRR przyjęła znaczną ilość uchodźców z ogarniętej krwawą wojną domową Grecji. Konflikt ten toczył się w latach 1945-49 między wyrosłymi z antyniemieckiego ruchu oporu zwolennikami monarchii i komunizmu. Pierwszą falą uchodźców były dzieci zwolenników Komunistycznej Partii Grecji oraz jej politycznej emanacji Tymczasowego Rządu Wolnej Grecji. Ważne, aby zaznaczyć iż dzieci te były wysyłane z Grecji przez samych rodziców dobrowolnie w związku z obawą o ich losy. W grupach około 20-osobowych przedzierał się one do Europy Środkowo-Wschodniej, początkowo przez Jugosławię, a po skłóceniu ZSRR z marszałkiem Tito przez Bułgarię i Rumunię. Kilka tysięcy dzieci, które dotarły do komunistycznej Polski zostało umiejscowionych początkowo głównie na Śląsku w okolicach Zgorzelca i w Lądku Zdroju. W 1949 roku w wyniku klęski Demokratycznej Armii Grecji, kierujący nią dowódcy podjęli decyzję o ewakuacji z kontrolowanych przez siebie terenów partyzantów i znacznej części dorosłej ludności cywilnej. Ocenia się, że w omawianym okresie uciekło z Grecji od 55 do 100 tys. Greków, Macedończyków i Kucowołochów. Głównym centrum ich osiedlenia stał się Taszkient w Uzbekistanie. Do Polski przyjechało ostatecznie około kilkanaście tysięcy ludzi.

Partyzanci oraz ludność cywilna, która przybyła do naszego regionu praktycznie w całości pochodziła z małych miasteczek lub wsi. Byli komunistami, jeńcami monarchistycznymi, bezideowcami, w swojej ojczyźnie uznanymi za zdrajców prowadzących za granicą „antynarodową działalność”. Do grudnia 1951 na terytorium Polski znalazło się 14 525 osób, od południa dostawali się oni na Śląsk pociągami przez Bałkany, na Pomorze Zachodnie i Gdańskie przypływali statkami. Uchodźcy greccy, którzy przypłyneli do Świnoujścia i Gdyni zostali ulokowani w Dziwnowie w zamienionej na szpital bazie niemieckich hydroplanów. Przybyła na Pomorze Zachodnie ludność, którą stanowiła głównie dorosła populacja, była ofiarami wojny - ludzie ci byli poranieni fizycznie i psychicznie, w bardzo złym stania ogólnym. W wyniku decyzji władz ludność ta została objęta silną kontrolą kontrwywiadowczą i całkowicie (sic!) wyizolowana. Polacy nie mieli z nimi w zasadzie żadnego kontaktu. Prawie od początku pojawienia sie Greków interesował się nim polski kontrwywiad, rozpoczęto Sprawę Operacyjnego Rozpracowania o kryptonimie „Przybysze”, która trwała z różną intensywnością do 1976 roku. W jej ramach rozpoczęto wkrótce kolejne sprawy z równie charakterystycznymi kryptonimami „Zorba” - inwigilacja kontaktów z greckimi marynarzami czy „Atena” - kontrolowania kontaktu uchodźców z Grecką ambasadą. W sensie formalnoprawnym Grecy ze szpitala w Dziwnowie, przez który przewinęło się około 2000 tys. osób, byli bezpaństwowcami, apatrydami. Zwycięscy w wojnie domowej pozbawili ich obywatelstwa. Żyli w pełnej konspiracji, bez aktualnych dokumentów, posługiwali się jedynie numerami identyfikacyjnymi, a w sytuacji kiedy udawali się do polskich szpitali posługiwali się fikcyjnymi nazwiskami. Tajność ich pobytu wynikała z obaw komunistycznej władzy związanych z penetracją obcych wywiadów „greckiej diaspory” oraz z reperkusji dyplomatycznych na arenie międzynarodowej wynikającej z ich przyjęcia. Również pobyt greckich dzieci był utrzymywany w tajemnicy. Kwestia ta była poruszana na forum 5 sesji ONZ, gdzie polska minister pani Dąbrowska informowała, iż nic nie wie w sprawie pobytu greckich dzieci w Polsce. Przy szpitalu, na terenie Dziwnowa stworzono szwadron kawalerii, byli partyzanci dostali również jeden hydroplan w celach szkoleniowych. Kwitło życie polityczno-kulturalne, wydawano tygodnik „Demokratia”, obchodzono święta państwowe intensywnie uczono się języka. Jeśli chodzi o ostatni punkt, okazało się, że język Macedończyków oraz Kucowołochów wywodzący się języków słowiańskich w porównaniu z językiem etnicznych Greków powodował łatwość nauki polskiego. Szpital został zlikwidowany w końcu 1950 roku, w roku 2008 w związku z 60-leciem jego powstania odsłonięto pomnik w dawanym szpitalu-obozie w Dziwnowie, z Grecji przyjechała delegacja ludzi, którzy się w nim leczyli.

 

 

więcej

T.W
O mnie T.W

Analityk obszaru postradzieckiego, europejskie rynki energetyczne, polski system polityczny. Współpracuje z Fundacją Instytut Badań i Analiz Politologicznych w obszarze analiz i publikacji politologicznych. Charakteryzuje się brakiem nieufności do pracy nie narzucanej zewnętrznie. Opinie prezentowane na tym blogu są tylko i wyłącznie poglądami autora.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura